Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Artykuły

Znaleźć godne miejsce

Dodano: Środa, 26 październik 2016 / Ilość wyświetleń: 4340Rafał Sonik na Kasprowym Wierchu, gdzie zawsze wraca po zawodach. Fot. Mateusz PabiańczykO budowie w Zakopanem Muzeum Narciarstwa i Taternictwa rozmawiamy z Rafałem Sonikiem - sportowcem, przedsiębiorcą, filantropem, od lat integrującym środowisko Kasprowego Wierchu.


- Projekt budowy muzeum nie jest w Zakopanem nowy. O budowę Muzeum Narciarstwa zabiegał zmarły niedawno Mieczysław Król – Łęgowski, który przez wiele lat zgromadził wielką kolekcję zabytkowego sprzętu narciarskiego. Do tej pory Zakopane jednak takiego muzeum nie ma.

- Nasz zamysł jest kontynuacją tego, o co zabiegał Mieczysław Król - Łęgowski, w pełnym porozumieniu z nim i jego rodziną. Projekt w każdych okolicznościach jest i będzie naszym wspólnym dziełem, nawet jeśli Mietek nie doczekał jego realizacji. On od samego początku nie gromadził eksponatów dla siebie, prestiżu czy majątku, ale po to, by kolekcja stała się dobrem publicznym, a jedynym jego oczekiwaniem było jej godne zaprezentowanie. Tylko dlatego odrzucał takie propozycje, jak ekspozycja w holu Centralnego Ośrodka Sportu, czy inne przejściowe miejsca. W jego kolekcji znajdują się narty wielokrotnych uczestników igrzysk, złotych medalistów olimpijskich; spuścizna po ludziach, którzy osiągnęli najwięcej w bardzo trudnych czasach. Mietek miał tego świadomość, i my też ją mamy. Ludzie ci nie tylko reprezentowali Polskę na Olimpiadach, Mistrzostwach Świata, Uniwersjadach, ale przede wszystkim swoją postawą pokazywali, że my Polacy jesteśmy dzielnymi ludźmi. Mietek nie oczekiwał ukłonu w stosunku do niego, tylko dla dokonań tych ludzi, po których sprzęt i pamiątki zgromadził. Godziwe muzeum będzie najlepszym przejawem szacunku zarówno dla pasji i zaangażowania Mietka jak i dla naszych najwybitniejszych sportowców. Andrzej Bachleda trafnie opowiedział o tym w filmie „Nasz Kasprowy”. Mówił, że na Kasprowym, kiedy trenowali, panowały zwykle bardzo trudne warunki – mgła, śnieg, wiatr. Ale te trudne warunki ich hartowały i później wygrywał zawody Pucharu Świata właśnie dlatego, że rywalizacja toczyła się w tak samo trudnych warunkach. Oczywiście chodzi nie tylko o warunki podczas treningu na Kasprowym. Byliśmy krajem socjalistycznym, żeby nie powiedzieć komunistycznym. Ja pamiętam te czasy dopiero od kariery sióstr Tlałek i Ewy Grabowskiej. Narciarze mieli małe przydziały sprzętu, nie byli tak wyposażeni jak ich konkurenci z Zachodniej Europy. Dużo można by o tym opowiadać. Ważne, że mimo tych wszystkich trudności – a może trochę im na przekór – mieliśmy wspaniałych mistrzów olimpijskich. Ta tytaniczna – bez wahania używam tego określenia – praca i herosi, którzy ją wykonywali dochodząc do najwyższych wyników sportowych godni są szacunku. Czyż Zakopane w dużej mierze właśnie im nie zawdzięcza swojego prestiżu? W pewnym sensie dzisiejsze Zakopane może odcinać kupony od pozycji, którą przez lata budowali właśnie wspomniani sportowcy.

Zmarły niedawno Mieczysław Król- Łęgowski zgromadził bogatą kolekcję sprzętu narciarskiego. Na zdjęciu w środku, podczas spotkania na Kasprowym Wierchu. Fot. Zbigniew Janusz



- Gdzie powstanie muzeum?

- Szukamy godnego miejsca. Przyglądamy się różnym nieruchomościom, ponieważ ku naszemu zdumieniu najmniej determinacji w tej sprawie spotykamy u tych, u których powinno jej być najwięcej. Ale to nas nie zraża. Współpracujemy z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Byłoby idealnie, gdyby lokalizacja znalazła się w Kuźnicach. Jest to miejsce najbliższe jednocześnie narciarzom i turystom, a muzeum nie jest przecież po to, żeby było, ale żeby je odwiedzano. Nie powinno być ulokowane tam, gdzie ludziom będzie trudno trafić, ponieważ wtedy trzeba zainwestować mnóstwo wysiłku i pieniędzy, aby uświadamiać zainteresowanych o samej lokalizacji. Mamy przemyślenia przedyskutowane w różnych gremiach – z samym Mietkiem, w środowiskach narciarskich, skialpinistycznych, czy taternickich. Chodzi o to, by znaleźć się jak najbliżej szlaków turystów, narciarzy i taterników. Kuźnice byłyby więc idealnym miejscem.
Słuchamy głosu każdego. Bez znaczenia, czy ma niebieską kurtkę Polskich Kolei Linowych, czy zieloną Tatrzańskiego Parku Narodowego, czy kolorową skialpinisty lub narciarza. Dla nas znaczenie ma tylko świadomość naszego wspólnego narciarskiego, górskiego, taternickiego i tatrzańskiego życiorysu. I szacunek do niego. Czy ktoś operował maszynownią na Myślenickich Turniach, budował szlaki, wytyczał pierwsze drogi taternickie, czy jeździł na nartach - to nieistotny szczegół. Na koniec wszyscy tworzymy wielkie środowisko górskie, wielki ekosystem. Jesteśmy jak ziarna na pustyni, tak samo ważni wobec siebie. Muzeum Narciarstwa i Taternictwa, zgodnie z rekomendacją dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego mogłoby się też nazywać Muzeum Eksploracji Tatr. To nazwa moim zdaniem prawidłowa - wskazuje, że od początku Tatry były eksplorowane, a więc nie powinny być dla ludzi zamknięte. Natomiast pytanie, czy będzie zrozumiała dla ogółu? Abstrahując jednak od dyskusji na temat nazwy, najlepsza lokalizacja to bez wątpienia Kuźnice. To tam wszystko się zaczyna: szlaki narciarzy, skialpinistów, turystów pieszych.


- Mówiąc „my” kogo ma Pan na myśli? Kto będzie budować muzeum?

- Mówiąc „my” mam na myśli ludzi zgromadzonych wokół Kasprowego Wierchu. Grono naszych Seniorów, olimpijczyków, np. Wojciecha Fortunę, który jest absolutnym entuzjastą powstania muzeum, Tadeusza Jankowskiego, który również kibicuje pomysłowi, i wiele, wiele innych osób. A także rodzinę Mieczysława Króla Łęgowskiego. „My” czyli wszyscy, którym narciarstwo, taternictwo, turystyka i przyroda wysokogórska są bliskie sercu. Rozmawiamy z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, Polskimi Kolejami Linowymi, TOPRem oraz Urzędem Miasta Zakopane. Idea powstania muzeum jest kontynuacją myśli, która przyświecała spotkaniom na Kasprowym Wierchu, organizowanym od 2007 roku: byśmy próbowali gromadzić ludzi i inspirować ich wokół wspólnego dobrego celu nie wywołując animozji, a wręcz o nich zapominając; żeby pokazać, że Polacy potrafią się dogadać nie tylko w obliczu zagrożenia, ale także by zrealizować szczytny cel. Formalnie zaś stowarzyszenie „Czysta Polska”, które od 5 lat organizuje akcję „Czyste Tatry” ma możliwość występowania o środki na ten cel, i to w ramach projektu o dużej wartości - transgranicznego. Na razie jest za wcześnie, by móc powiedzieć coś więcej.

Ekipa “Czyste Tatry” z Rafałem Sonikiem na Kasprowym Wierchu. Fot. Mateusz Pabiańczyk


- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Agnieszka Szymaszek