Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

O Kasprowym

Życie jak narciarski szus

Dodano: Niedziela, 16 marzec 2008 / Ilość wyświetleń: 11154Henryk Bednarski przez ponad 25 lat startował jako zawodnik SN PTT Zakopane. Fot. ze zbiorów Artura Prosałowskiego

- Chłop był całą gębą. Nie bał się głodu i chłodu ani na wojnie, ani na wycieczce. Zawsze i wszędzie dawał sobie radę: na nartach, w okopach i w codziennym życiu. I co ważniejsze, że nikt mu niczego nigdy nie miał za złe. Taki był huncwot, wesołek beztroski, towarzysz zgodny, do wszelkich wyczynów gotowy, kompan z fantazją i rogatym sercem. Narciarz i taternik świetny, należał do górołazów, którym sąd ludzki był zgoła obojętny. Trafił wszędzie, wlazł i przelazł, gdzie chciał i którędy chciał. Kierował się ochotą i fantazją. Lecz nie raczył się nawet zainteresować nazwą pokonanego szczytu lub przejścia - tak piszą o Henryku Bednarskim W.G. Tippenhauer i Stanisław Zieliński (W stronę Pysznej).

Kiedyś pewna turystka, widząc "Bednarza" objuczonego zwojami lin w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, zapytała:- A po co Pan tyle lin dźwiga w górach?. Bednarski bez chwili zawahania odpowiedział: - Jest ciepło i parno, to żeby wieszać pranie. W latach 20. dał się sfotografować nago na nartach, gdzieś w rejonie Kasprowego, zażywając kąpieli słonecznej podczas wyprawy narciarskiej w Tatrach (zdjęcie ukazało się w jednym z czasopism zakopiańskich). Zawsze był sobą, nie ulegał czarowi grosiwa, jego światem to były góry i narty.

Henryk Bednarski zapisał się w dziejach Kasprowego Wierchu i polskiego narciarstwa jak mało kto. Przez wiele lat reprezentował barwy klubowe w kraju i za granicą, uczestnicząc w dziesiątkach zawodów narciarskich. Start większości z nich odbywał się na Kasprowym. Zawsze, gdy startował, był w czołówce zawodów. Oprócz tego był znakomitym taternikiem, narciarzem i ratownikiem TOPR.

Bednarski podczas jednego ze swoich narciarskich startów, cały oblodzony.
Fot. ze zbiorów Artura Prosałowskiego

Przez około 25 lat związany z SN PTT, urodził się 11 grudnia 1882 r. w Płocku. W 1903 r., jak pisze Witold H. Paryski, chcąc uniknąć służby w wojsku carskim, uciekł do Galicji i ostatecznie trafił do Zakopanego. Uległ od razu czarowi miejsca, a z czasem stał się "rasowym" zakopiańczykiem. Pracował tutaj przez lata jako murarz (np. w latach 1921 - 25 przy pracach budowniczych przy schronisku na Hali Gąsienicowej), ale zasłynął przede wszystkim jako świetny wspinacz, narciarz i ratownik TOPR. W Tatrach wielką sławę dało mu pierwsze przejście z towarzyszami osławionej południowej ściany Zamarłej Turni w 1910 r., nazwanej jego nazwiskiem. Był też zdobywcą Żabiego Mnicha, Wyżniej Żabiej Przełęczy (wejścia letnie), a w zimie między innymi: Mnicha, Zadniego Mnicha, Zadniego i Pośredniego Granatu, Gąsienicowej Turni, Małej Buczynowej Turni, Ptaka i Rohaczy (lata 1908-1911). Warto przypomnieć, że wspólnie z narciarzami tzw. "CAP-u" (Polskiego Klubu Alpejskiego) z Wiednia, w latach 1912-1914 dokonał wielu poważnych wypraw narciarskich w Alpach Austriackich, głównie w masywie Wysokich Taurów, ale nie tylko (np. szczyt Hoher Sonnblick - 3106 m i Grossvenediger - 3660 m), startował także z dobrymi wynikami w zawodach narciarskich w Austrii, także w mistrzostwach tego kraju. - Wspomnienia z tych wypraw w Alpy Austriackie zostały ostatnio odnalezione w archiwum klubu - mówi sekretarz SN PTT, Piotr Dudzik. - Ich autorem jest Aleksander Schiele.

W Kuźnicach - grupa narciarzy, Bednarski drugi od prawej w drodze na Halę Gąsienicową do Kamienia Mieczysława Karłowicza.
Fot. ze zbiorów SN PTT 1907 Zakopane

W marcu 1910 r. Bednarski wystartował w zawodach narciarskich na Hali Goryczkowej, pierwszych w Tatrach Polskich, o których wspominają teksty źródłowe. Był w nich drugi. W czasach jazdy z jednym bambusowym kijem - "alpenstockiem", był jednym z pierwszych zakopiańskich narciarzy, którzy używali dwóch kijków narciarskich. Startował przez ponad 25 lat w barwach SNPTT w wielu międzynarodowych i krajowych zawodach narciarskich, przede wszystkim jako biegacz, ale także w konkurencjach zjazdowych, oraz w biegach z przeszkodami. Najpierw rywalizował w kategorii seniorów I i II klasy, a następnie, z racji wieku, przeszedł do kategorii starszych, ale nadal zajmował czołowe lokaty. Jak wspominają dawni działacze SN PTT charakteryzował się zawsze żelazną kondycją i znakomitym zdrowiem. W zimie pracował także jako instruktor narciarski. Zasłynął z długich rajdów na nartach w Tatrach Zachodnich i Wysokich i tak w 1926 r. wspólnie z Kazimierzem Schielem przeszedł w ciągu 14 godzin następującą trasę: Zakopane, Hala Goryczkowa, Kasprowy Wierch, Dolina Wierchcicha, Zawory, Wrota Chałubińskiego, Morskie Oko, Opalone, Dolina Pięciu Stawów Polskich, Zawrat, Zakopane. Bednarski był także jednym z pierwszych ratowników TOPR. Brał udział w wielu ciężkich wyprawach Pogotowia, np. na Mały Jaworowy Szczyt po Stanisława Szulakiewicza (1910 r.) i w wyprawie zimowej na Galerię Gankową po ciało znanego taternika Wincentego Birkenmajera (1933). Warto dodać, że w latach 1914-17 Bednarski służył w Legionach w pułku ułanów I brygady, w plutonie dowodzonym przez Mariusza Zaruskiego.

Gdy wybuchła wojna światowa, włączył się w działania konspiracyjne (akcje przerzutowe na Węgry). W marcu 1940 r. został aresztowany przez gestapo, był więźniem katowni Podhala - willi "Palace", a następnie został osadzony w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Pod koniec wojny wraz z innymi współwięźniami został ewakuowany przez Niemców do obozu w Dachau. Tego marszu śmierci żelazne zdrowie "Bednarza" już nie wytrzymało. Zmarł 29 maja 1945 r. w Traunstein w Bawarii z daleka od gór. Córka Henryka Bednarskiego, Anna, była długoletnim członkiem zarządu SNPTT i członkiem honorowym tego klubu, a także instruktorem narciarskim i sędzią PZN.

Aleksander Schiele tak pisał o Bednarskim: - Popularnego "Bednarza" znał dobrze każdy zakopiańczyk i każdy narciarz w Polsce. Pełen życia i temperamentu, pogody ducha i koleżeńskiego nastawienia, był on najukochańszym przyjacielem dla wszystkich, którzy się z nim zetknęli i obcowali.

Wojciech Szatkowski