Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Artykuły

Gdy furgały spódnice

Dodano: Poniedziałek, 23 czerwiec 2008 / Ilość wyświetleń: 11826Janina Loteczkowa_zdjecie z lat 20.<br />Fot. Z archiwum SN PTT 1907 Zakopane

Pionierzy nart w Tatrach, którzy jako pierwsi dotarli na szczyt Kasprowego, lubili kominiarki. W latach 20. i 30. modne były wśród narciarskiej braci czapki z daszkiem. 30 lat później na Kasprowym szaleli narciarze z barwnymi apaszkami, w słynnych narciarach. W latach 60. trendy były dopasowane kurtki i spodnie uszyte z zachodnich materiałów. W naszych czasach pojawiły się barwne kurtki goretexowe oraz oddychająca odzież. Wśród narciarzy dominują stroje o zdecydowanych kolorach. A dawniej... No cóż z pewnością było skromniej, ale na pewno z fantazją.

Jak widać na zdjęciu przedstawiającym Stanisława Barabasza, pioniera narciarstwa w Tatrach Polskich i w Zakopanem, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, wykonanym przez Jana Fischera w 1894 r., ubiór pierwszych narciarzy nie różnił się specjalnie od ubioru dżentelmenów spacerujących w towarzystwie pięknych pań po zakopiańskich Krupówkach. Barabasz stoi na deskach, na tle zaśnieżonych szczytów, w meloniku, marynarce, w ręku trzyma krótki kij narciarski. Elegancja przede wszystkim.

Stanisław Barabasz na nartach nad Czarnym Stawem.
Fot. Ze zbiorów rodziny Dvoraków

Barabasz, nestor zakopiańskich narciarzy, pisał we Wspomnieniach narciarza, iż pierwsi narciarze ubierali się w to, co każdy miał, często za ciepło; dominowały kożuszki, ciężkie czapy futrzane. Kobiety jeździły w spódnicach i kapeluszach, udekorowanych kolorowymi wstążkami i ptaszkami.

Jedne z pierwszych narciarek.
Fot. Z archiwum Muzeum Tatrzańskiego

To musiał być niezapomniany widok, gdy idąc przez Krupówki można było spotkać narciarkę w spódnicy cicho sunącą po śniegu. Nie wspomnę o upadkach, gdy spódnica czasami, rzadko, ale jednak, leciała do góry, odsłaniając kobiece, czyt. narciarskie wdzięki.

Siostry Urbańskie.
Fot ze zbiorów Barabaszów

Potem przyszedł czas, kiedy kobiety przełamały pewne zasady i ubrały spodnie. Ponoć jedną z pierwszych narciarek jeżdżących w spodniach była piękna Ela Michalewska-Ziętkiewiczowa, żona płk Ziętkiewicza, popularnego w środowisku „Kociusia”. Góralki widząc ją spluwały z grymasem niechęci na twarzy i słowami: „diabelskie nasienie”. Z czasem już nikogo nie gorszyło, że kobiety jeżdżą w spodniach, ale to piękna Ela przełamała stare zasady. Także w modzie.

O modzie narciarskiej wtedy z pewnością nikt nie myślał, za to potrzeba była matką wynalazków. W czasach rycerzy Tatr, jak o dawnych narciarzom mawiano, wyryp narciarskich i długich wycieczek, ekwipunek narciarza był arcybogaty, a plecak musiał być pełen przeróżnych przedmiotów koniecznych dla narciarza. Od plecaka bowiem, najbliższego przecież skórze narciarza, zaczynamy.

O tym, co narciarz sprzed 90 lat miał w swoim plecaku, czytamy: Plecak narciarski musi być wygodny, pojemny, dopasowany do pleców... Najlepsze są plecaki norweskie z ramą trzcinową lub metalową. Mają one wewnątrz przedział na bieliznę i sprzęt „twardy” (żywność, kuchenka itd.). Z zewnątrz mają 2 - 3 kieszenie, gdzie chowamy rzeczy podręczne: dokumenty, przybory toaletowe, materjał naprawczy, oraz „brudne”: paliwo, świece, smary (Dr J. Jabłczyńska, Narciarstwo, s. 51). Plecak był wielki, bo na wyrypę brało się dosłownie wszystko. A górale? Górale jeździli w swoich cuchach i portkach.

Pierwsi narciarze jeździli w kurtkach, powszechnie wśród pionierów „białego szaleństwa” używano kożuszków. Dla ochrony przed zimnem noszono w plecaku pelerynę batystową, nieprzemakalną, a na głowie popularną w tym czasie „kominiarkę: lub czapkę wełnianą. Na czapce obowiązkowo klubowe odznaki. Z czasem kominiarki zastąpiły czapki lekkie, nierzadko tyrolskiego kroju. Spodnie były podstawą i najważniejszą częścią ubrania narciarza sprzed lat 90 - ciu.

Pierwsi narciarze na stokach Gubałówki.
Fot. Z archiwum Muzeum Tatrzańskiego

Dla pierwszych narciarzy typowe były spodnie długie, wpuszczane w but - popularne „narciarki”. Spodnie obcisłe, zwane „brechesami”, także były powszechnie używane, zwłaszcza przez płeć piękną (wiadomo dlaczego! - przylegały przecież do ciała, uwypuklając w kobietach-narciarkach to, co miały one najlepszego). Pionierzy narciarstwa chętnie zakładali „pumpy”, szerokie i wygodne. Na skarpety, bogato zdobione wzorami norweskimi, zakładano owijacze i sztylpy, chroniące przed przemoczeniem. Na górę koszula flanelowa z bawełny.

Dawne narciarki w karykaturze Sichulskiego

Dawne narciarstwo to także piękne swetry. W wietrzne dni na sweter zakładano wiatrówkę, z nieprzemakalnego i nie przewiewnego płótna (ale nie gumowanego!). Wiatrówka była nieraz wiązana od przodu. Z przodu jest zaciągana na błyskawicę, u przegubów rąk szczelnie zapinana na pasek i klamerkę, u dołu ściągnięta gumką, lub sznurowana z boków. Ma dwie zapinane kieszenie. Gęsty i zbity materjał chroni od przemoknięcia i nie przepuszcza wiatru (Dr J. Jabłczyńska, Narciarstwo, s.29) Jako nakrycia głowy używano najpierw beretów, potem czapek wełnianych i beretów francuskich. W słoneczne dni noszono chętnie wełniane opaski na uszy (nie były za ciepłe). Z czasem popularne stały się czapki norweskie, z daszkiem, tzw. „amundsenki” (od nazwiska znanego polarnika norweskiego Roalda Amundsena, zdobywcy bieguna południowego i świetnego narciarza): Jest to gruba czapa, używana w czasie specjalnie wietrznej i mroźnej pogody...Musi dość głęboko zachodzić na czoło, dobrze przylegać do uszu i nie spadać, nawet od silnych podmuchów wiatru (Dr J. Jabłczyńska, Narciarstwo). Metrowy szal dopełniał okrycia szyi narciarza lub narciarki. Na rękach rękawice, wełniane lub brezentowe, a nawet na dłuższych wycieczkach dwie pary (jak ci wiatr wyrwie z ręki jedną, to co? - pisał Józef Oppenheim). Najbardziej popularne były rękawice tzw. „z jednym palcem”, ponoć najcieplejsze.

Wielokrotnie cytowany tutaj Zaruski pisał o ubiorze dawnych narciarzy w swoim podręczniku narciarstwa: Odzież dla turysty, zwłaszcza przy dalszych wycieczkach stanowi kwestię pierwszorzędnej wagi. Jako zasadę należy przyjąć, ażeby odzież była wygodna, lekka i ciepła - żeby nie była wszakże zbyt ciepła.... na wypadek mroźnej zawiei dobrze zaopatrzyć się w pelerynę z batystu Billrotha lub Mosetiga (waży 300 - 400 gr.), w ostateczności gruby papier umieszczony pod kurtką może zabezpieczyć do pewnego stopnia od zimna... Pod kurtką gruba włóczkowa koszulka, w rodzaju sweatera, koszula flanelowa lub bawełniana, pod koszulą na ciele koszula siatkowa. Na nogach cholewki (sztylpy), grube wełniane (z wełny nieodtłuszczonej) lub filcowe, albo taśmy wełniane... Na nogi zakładano grube wełniane skarpety, dwie pary. Aby zabezpieczyć skarpety przed zmoknięciem, noszono getry z płótna żaglowego, sznurowane z boku. Niektórzy, na przykład wieloletni kierownik TOPR Józef Oppenheim, uwielbiali owijacze sięgające kolan. Oppenheim w owijaczach i pumpach żwawo uwijał się w Tatrach na nartach, podczas słynnych „wyryp narciarskich”, na Kasprowym Wierchu, a w Zakopanem na swoim ukochanym motocyklu marki „Harley Davidson”. Policjanci widząc pędzącego motocyklistę w owijaczach uśmiechali się i wybaczali nieraz przekraczanie prędkości, a przecież Oppenheim jeździł przecież z prawdziwie narciarską fantazją...

W katalogu firmy Bracia Schiele i Spółka czytamy pod hasłem Trzewiki narciarskie: najważniejszą rzeczą dla narciarza, są trzewiki narciarskie. Dobry trzewik narciarski musi być lekkim, nieprzemakalnym, ciepłym, mocnym i musi posiadać odpowiednią formę, która pozwala do niego wiązanie dokładnie dopasować....Nasza firma, jako pierwsza w Polsce powstała wytwórnia nart i przyborów sportu zimowego, posiada wieloletnie doświadczenie i zatrudnia pracowników posiadających blisko dziesięcioletnie doświadczenie na polu narciarstwa. Nasze trzewiki są zrobione z pierwszorzędnego materiału, są ręcznie szyte i posiadają wszelkie zalety wymagane od dobrego trzewika narciarskiego. A więc namyśl się dobrze, zanim kupisz trzewiki narciarskie, które muszą przynajmniej kilka zim wytrzymać i zwróć się do nas, gdzie nazwisko firmy gwarantuje pierwszorzędny towar”. Podobno, jak twierdzili fachowcy z tamtej epoki, najlepsze były wówczas buty wykonane z bawolej skóry, gdyż były nieprzemakalne, chociaż ja osobiście w taką tezę nie za bardzo wierzę. Za to były najdroższe...

Jeśli chodzi o to, co trzeba wziąć ze sobą na wyrypę narciarską, to Józef Oppenheim, jeden z najbardziej znanych zakopiańskich narciarzy pisał: wyga narciarski wyruszając w góry przy najlepszym stanie barometru i najczarowniejszej pogodzie pakuje do plecaka ekwipunek arktyczny: dwa swetry, zapasowe skarpetki, okulary (obowiązkowo), dwie pary rękawiczek (jak ci jedną na grani porwie to co?), czapkę i szal na gębę od wypadku! Na ogół to zupełnie wystarcza, plus koszula na ciele, spodnie na nogach, buty na kończynach dolnych, zaś pantofle w plecaku... Plecaki, nazywane wtedy katarynami, były załadowane do granic możliwości i zawierały obok wyżej wymienionego ekwipunku: linę do przechodzenia nawisów, koni śnieżnych i partii zalodzonych, latarki, kompas, maszynkę spirytusową do grzania herbaty, kawałki blachy cynkowej do reperacji sprzętu narciarskiego, i oczywiście mapę, jedzenie, śpiwór i łopatkę lawinową. Ponieważ nieraz spano pod gołym niebem, noszono w plecakach śpiwory, namioty, a na trudne wyprawy wysokogórskie: czekany, raki.

Moda zmieniała się dosłownie z roku na rok. W roku 1931 dominowały prążki i stroje obcisłe. Każdy miał swój styl. Inaczej się ubierali zawodnicy, inaczej turyści, inwencja była w cenie. Niektórzy na wiosnę jeździli tylko w najpotrzebniejszej tylko części garderoby. Celował w tym Henryk Bednarski, który dał się sfotografować „na golasa” a zdjęcie opublikowano w czasopismach sportowych! To była sensacja!

Na Wielkanoc operacja słoneczna w górach jest tak silna, że w dzień jeździmy w cienkich koszulkach trykotowych z krótkiemi rękawami a pod spodnie wkładamy zaledwie cienkie „figi”. Na zjazdy wciągać trzeba koniecznie wiatrówkę i rękawice, aby się nie pokaleczyć o ostry śnieg. W wielkie upały amatorki słońca jeżdżą tylko w kostjumach kąpielowych (Dr J. Jabłczyńska).

Osobną kategorię narciarskich modnisiów stanowili narciarze „boiskowi”, śmigający w okolicach Kasprowego. Począwszy od 1936 r. na Kasprowym Wierchu pojawili się pierwsi narciarscy instruktorzy. Tam szczególnie, wszystko, co miało związek z modą narciarską, było ważne, atrakcyjne i trendy. Narciarze celowali w pomysłach, kolorowych swetrach, bluzach, spodniach tzw. narciarach.

Narciarska moda z lat 20 na Kasprowym Wierchu.
Fot. Z archiwum Muzeum Tatrzańskiego

Szczególnie w tym względzie narciarskim estetą był słynny polski narciarz Bronisław Czech. Przykładał on ogromne znaczenie do właściwego wyglądu podczas pracy instruktorskiej na nartach. Ubrany zawsze elegancko w świetnie wyprasowane spodnie, elegancką koszulę, nierzadko z krawatem, opalony i niesłychanie sprawny na nartach, sprawiał niezwykłe wrażenie wśród zgromadzonych na Kasprowym narciarzy. Niektórzy za nich niemal bili się o to, by być uczestnikiem lekcji u popularnego wówczas Bronka.

Bronek Czech - szyk i elegancja.
Fot. Z archiwum Muzeum Tatrańskiego

Z czasem takich instruktorów i trenerów było więcej: Lipowski, Gluziński, Dziedzic (pan Stefan jak pamiętam, kochał apaszki, w nich często był fotografowany). Drugim z estetów lat 30. był Stanisław Marusarz. Uwielbiał swetry z wycięciem w „serek”, produkowane wówczas przez zakład p. Markowskiego w Zakopanem. Zaczesane do tyłu pofalowane włosy, opalenizna i niebieskie oczy popularnego wtedy "Staniego" złamały z pewnością niejedno dziewczęce serce... ale wybranka serca Pana Stanisława była przecież tylko jedna - Pani Irena z Jeziorskich.

Jeżeli ten tekst pozwolił Państwu na spacerek pełen wspomnień, to powiem krótko - o to mi chodziło. By przywołać czas i narciarską modę Kasprowego z lat 20-tych i 30-tych, czas narciarskiej elegancji. Wszak na nartach trzeba być absolutnym elegantem, i w jeździe i w stroju.

Wojciech Szatkowski