Menu
- Artykuły
- Ludzie
- Szlaki
- Zobacz trasy narciarskie
- Profile
- Prywatyzacja PKL - opinie
- Olimpiada w Tatrach - opinie
- Konkursy
- Galeria zdjęć
- Filmy
- Pogoda
Współpraca
Zaloguj się
Artykuły
Narciarska (i nie tylko) odyseja Mieczysława Wnuka
Dodano: Czwartek, 6 maj 2010 / Ilość wyświetleń: 8933Czapka przekręcona na bakier, granatowy sweter z wcięciem w „serek”, biała koszula – wysoki zawodnik o charakterystycznym szerokim uśmiechu. To Mieczysław Wnuk, który był w latach 30. narciarzem i reprezentantem klubu „Wisła” w Zakopanem. Jego największym sukcesem sportowym był tytuł akademickiego mistrza świata z Trondheim/Lillehammer (1939), Wnuk był też mistrzem Polski w kombinacji norweskiej (1938). Oprócz kombinacji norweskiej uprawiał inne konkurencje narciarskie: nieźle biegał i skakał na nartach, a o jego największych sportowych wyczynach w tej dyscyplinie opowiada niniejszy tekst.Mieczysław Wnuk urodził się 1 stycznia 1917 r. w Zakopanem . Jego rodzicami byli Jan Wnuk (1872 – 1952), pochodzący z Sądowej Wiszni koło Lwowa znany kucharz i restaurator, który gotował w Zakopanem między innymi dla laureata nagrody Nobla, Henryka Sienkiewicza, i Józefa Krzeptowska-Wnuk (1882-1956), która wywodziła się ze znanej rodziny Krzeptowskich. Tak więc, po kądzieli, Mieczysław był jednym z prawnuków słynnego tatrzańskiego gawędziarza, polowaca, „mordercy niedźwiedzi” i „ostatniego Mohikanina góralszczyzny”, jak o nim pisano i towarzysza „wycieczek bez programu” Tytusa Chałubińskiego w Tatry – Jana Krzeptowskiego Sabały. Jan i Józefa pobrali się w roku 1907. Oprócz Mieczysława mieli jeszcze pięcioro dzieci: Antoniego, Janinę, Henryka, Włodzimierza i Zofię. Rodzina Wnuków mieszkała przy ulicy Kościeliskiej w domu o numerze 20 (dziś jest to numer 8). Obecnie ten budynek - słynna restauracja „U Wnuka” – najstarsza w Zakopanem, znajduje się w rejestrze zabytków miasta Zakopanego i jest objęta ochroną konserwatorską . To jedno z magicznych miejsc na mapie Zakopanego.
Od małego Mieczysław Wnuk interesował się narciarstwem, jak wszyscy niemalże wtedy młodzi chłopcy w Zakopanem i jeździł na nartach już w wieku 6 lat (wynika z tego, ze przygodę z „białym szaleństwem” rozpoczął ok. 1923-24 r.). Jako uczeń gimnazjum wziął nielegalnie udział w kilku konkursach skoków i biegach narciarskich w Zakopanem, zwyciężając w nich dwukrotnie. Dlaczego nielegalnie? Regulamin zakopiańskiego gimnazjum zabraniał uczniom tej szkoły start w zawodach sportowych, a przyłapanym na „gorącym uczynku” groziło nawet usunięcie ze szkoły. Dlatego startowali w tych zawodach pod fałszywymi nazwiskami, i tak Marian Woyna jako „Orlewicz”, a Wnuk jako „Wnęk”.
W styczniu 1937 r. wziął po raz pierwszy udział w Mistrzostwach Polski w kategorii seniorów na Śląsku w Wiśle i zajął tam szóste miejsce w kombinacji norweskiej, był też 6. w skokach, 6. w zjeździe panów i zdobył srebro w sztafecie (sztafeta zakopiańskiej „Wisły” pobiegła w składzie: Mieczysław Wnuk, Jan Bochenek, Michał Górski i Marian Woyna-Orlewicz) . Był w latach 1937-1939 czołowym zawodnikiem Sekcji Narciarskiej zakopiańskiej „Wisły”. Specjalizował się zwłaszcza w kombinacji norweskiej (bieg na 18 km i skoki), ale także nieźle skakał, uprawiał także z powodzeniem narciarstwo alpejskie. Wszechstronność, wiemy już o tym, chociażby na przykładzie niezwykle wszechstronnego Bronisława Czecha, była wówczas w cenie.
W 1938 r. na Krokwi na Mistrzostwach Polski Wnuk zdobył tytuł mistrza Polski w kombinacji klasycznej, przed Stanisławem Marusarzem i Andrzejem Marusarzem (obaj z SN PTT), Stanisławem Wawrytko–Bukowym („Sokół” Zakopane), Janem Marusarzem i Janem Dawidkiem (obaj SN PTT Zakopane) . Zdobył także tytuł wicemistrza kraju w biegu na 18 km, za Stanisławem Karpielem, a przed Wawrytką-Bukowym, świetnym biegaczem Edwardem Nowackim („Strzelec” Zakopane), Andrzejem Marusarzem i Józefem Sikorą. Sukcesem był także srebrny medal w sztafecie (sztafeta zakopiańskiej „Wisły” pobiegła w składzie: Mieczysław Wnuk, Marian Woyna-Orlewicz, Michał Górski i Tadeusz Wowkonowicz). W 1939 r. na Mistrzostwach Polski Wnuk zajął 6. miejsce w zjeździe panów, 5. w kombinacji alpejskiej. To były ostatnie starty uzdolnionego zawodnika z Zakopanego przed wybuchem II wojny światowej w zawodach rangi Mistrzostw Polski. W związku z tak dobrymi wynikami Wnuk znalazł się w reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata FIS w Zakopanem, które zostały rozegrane od 11 do 19 lutego 1939 r. w Zakopanem. Ponieważ zawody były bardzo udane przypomnijmy, chociaż pokrótce, tamte piękne dla polskiego narciarstwa chwile.
Mistrzostwa Świata FIS 1939 w Zakopanem – największe święto narciarstwa w Zakopanem.
Zawody zostały oficjalnie otwarte 11 lutego 1939 r. na stadionie PZN pod Wielką Krokwią. Nasi reprezentanci prezentowali się pięknie. Naszych zawodników, schludnie ubranych w filuterne góralskie kapelusiki z orlim piórem, jednorzędowe marynarki, spodnie narciary oraz czerwone rękawice z napisem „FIS”, prowadził Stanisław Marusarz. Defilada wypadła akurat w deszczu, przez co ceremonia otwarcia zawodów FIS miała zupełnie nie zimowy charakter. Wtedy, ponad 60 lat temu w prasie ukazywały się teksty „Nasze asy trenują”. A mieliśmy naprawdę doskonałych narciarzy: w skokach i kombinacji norweskiej: Stanisław Marusarz i jego kuzyn Andrzej, popularny „Andre”, Mieczysław Wnuk, Marian Woyna - Orlewicz, młodziutki, bo zaledwie 17-letni nowy talent z klubu SN PTT – Jan Kula. Z biegaczy: Edward Nowacki, Józef Zubek, Matuszny, w biegach startował także Marian Woyna-Orlewicz i wielku innych. W konkurencjach alpejskich nie zapominany Bronek Czech i bracia Zającowie. Naszych barw broniły także panie: Zosia Stopka-Olesiak, Maria Marusarz i Helena Becker, Jadwiga Bornetówna to tylko niektóre z nich. Przypomnijmy zatem przebieg „święta narciarskiego” pod Giewontem w 1939 r. w zarysie, który obejmuje najciekawsze konkurencje FIS-u. Dla wielu były to najpiękniejsze zawody narciarskie zorganizowane pod Giewontem.
Wnuk startował w biegu na 18 km do kombinacji, kombinacji norweskiej. Kombinacja norweska w Zakopanem potoczyła się inaczej niż życzyliby sobie polscy kibice. Powszechnie liczono na dobry wynik Stanisława Marusarza, który u siebie, na swojej Krokwi, miał wygrać z Norwegami. Może presja kibiców, działaczy była zbyt duża. W każdym razie Polacy, w tym Marusarz, wypadli w biegu do kombinacji norweskiej bardzo słabo. Zawiodło głównie smarowanie. Jak głosi narciarska plotka, a takich w historii polskich sportów zimowych niemało, na słaby wynik naszych zawodników wpłynął... dowcip Zdziśka Motyki. Ten żartowniś, zakpił sobie z zawodników i kazał im smarować narty smarem na mokre śniegi, gdy tymczasem na Gubałówce było sporo świeżo spadłego puchu, który natychmiast poprzyklejał się do nart naszych reprezentantów. Dowcip nie był przedniej klasy, ale ponieważ zasłyszałem go z ust człowieka, którego darzę dużym zaufaniem, to podaję go powszechnej opinii, dla dodania pikanterii tzw. „tekstowi właściwemu”.
Za to Polacy wypadli w konkursie skoków do kombinacji norweskiej znakomicie. Wygrał go Stanisław Marusarz, który mimo obniżonego rozbiegu skakał znakomicie (miał skoki powyżej 70 m: 73,5 i 71,5 m, notę 227,5 pkt, aż o blisko 13 punktów wyprzedził Niemca Lahra. Trzeci był Andrzej Marusarz, ze skokami na 64 i 65 m, notą 208,1 pkt. Mieczysław Wnuk w skokach zajął wysoką 8. pozycję, ze skokami na 62, 65 m, notą 192,9 pkt. Konkurs skoków do kombinacji obfitował w kilka sensacji. Wielka Krokiew okazała się zbyt trudna dla norweskich asów – upadł Hoffsbakken, będący nadzieją Norwegów na złoty medal w tej konkurencji (był 2. w biegu na 18 km, a więc przy dobrych skokach miał szanse nawet na złoty medal- przyp. Autora), upadł i drugi Norweg Odden, trzeci Kvanli oraz Szwed Westberg. W tych warunkach wiadomo już było, że zwycięzcą kombinacji został zawodnik niemiecki Gustl Berauer. Tak też się stało. Skoki oglądnęło na stadionie sportowym PZN około 12 tysięcy kibiców.
Tabela wyników biegu złożonego – kombinacji norweskiej (bieg na 18 km i skoki) na Mistrzostw Świata FIS w Zakopanem w 1939 r. pierwsza dziesiątka najlepszych.
Zawodnik Kraj Nota za bieg Nota za skok Nota łączna
1. Gustl Berauer Niemcy 223,5 pkt. 206,1 pkt. 429,6 pkt.
2. Adolf G. Sellin Szwecja 223,5 pkt. 203,1 pkt. 426,6 pkt.
3. Magnar Fosseide Norwegia 231 pkt. 191,4 pkt. 422,4 pkt.
4. Andrzej Marusarz Polska 202,5 pkt. 208,1 pkt. 410,6 pkt.
5. Gunter Meergans Niemcy 210 pkt. 198,5 pkt.. 408,5 pkt.
6. Christian Merz Niemcy 202,5 pkt. 200,6 pkt. 403 pkt.
7. Stanisław Marusarz Polska 164, 43 pkt 227,5 pkt. 391,93 pkt.
8. Mieczysław Wnuk Polska 198,75 pkt. 192,9 pkt. 391,65 pkt.
9. Adi Gamma Włochy 208,5 pkt. 181,8 pkt. 390,3 pkt.
10. Hans Lahr Niemcy 174 pkt. 214,8 pkt. 388,8 pkt
Warto zauważyć jaki był poziom polskiej kombinacji norweskiej w tym okresie. Przytoczmy wyniki kombinacji norweskiej, poza czołową „dziesiątką”: 11. był Orlewicz, 16. Władysław Roj, 17. Michał Górski, 18. Anatol Grandfeld, 19. Stanisław Sowiński, 21. Adam Becker - Gewont, 23. Teodor Dawidem, 24. Jan Marusarz, 26. Jan Dawidem, 27. Franciszek Marduła i 28. Józef Bursa – jak widać 14 polskich zawodników zmieściło się do czołowej „30”. To był już wynik świadczący o wysokim poziomie naszych reprezentantów. Mimo, że startowali u siebie, znali w związku z tym i trasy biegowe i skocznię na Krokwi, to jednak, zwłaszcza obaj Marusarze i Wnuk, potrafili nawiązać wyrównaną walkę z najlepszymi na świecie zawodnikami skandynawskimi i Niemcami, którzy zaczęli wyrastać wtedy na potęgę w kombinacji norweskiej. W konkursie skoków Wnuk nie wziął już udziału, gdyż z ekipa polską wyjechał wcześniej na zawody akademickie w Trondheim i Lillehammer w Norwegii.
Na Akademickich Mistrzostwach Świata w Trondheim/ Lillehammer (1939)… złoto w kombinacji norweskiej…
Powracamy teraz do postaci Wnuka. Największym jego sukcesem sportowym było zdobycie tytułu akademickiego mistrza świata w Trondheim (1939). Zawody miały rangę akademickich mistrzostw świata. Marian Woyna-Orlewicz tak wspomina te zawody: - W Lillehammer czułem się wtedy w życiowej formie. Przed startem prosiłem tylko jednego z kolegów: – Słuchaj, nie wiem jaka jest trasa, chcę wiedzieć kiedy mam zacząć finisz, więc podejdź te 3 km przed metę i stój tam, bo jak ciebie zobaczę to zacznę finisz. Zgodził się. Dobrze nasmarowaliśmy narty. Nasmarowałem sobie i Wnukowi. Masę narciarzy źle wtedy wysmarowało, zdejmowali po drodze narty, bo im lodziło. Byłem trzeci, sekundę straciłem do drugiego, Fina Mekkinena, a wygrał bieg Dalqvist, który był w Polsce na FIS – ie w Zakopanem. W biegu na 18 km do kombinacji startowało 3 Polaków: Orlewicz, Wnuk i Górski .
Konkurs skoków do kombinacji wygrał Norweg Strindberg (skoki 47 i 48 m, Wnuk w łącznej klasyfikacji zajął w nim 5 miejsce (40,5 i 46 m, nota 201,2 pkt.) a Orlewicz był szósty(48,5i 41,5 m, nota 198,8 pkt., a Górski był siódmy (40,5 i 45,5 m, nota 171 pkt ). Orlewicz dodaje: - Wtedy Mietek Wnuk wygrał kombinację w Lillehammer, ja byłem drugi. Po biegu były skoki do kombinacji na skoczni w Lillehammer. W Lillehammer skocznia była bardzo nieprzyjemna, nietypowa, bo miała bardzo długi, płaski rozbieg, gdzie narciarz długo jedzie i jedzie, potem bardzo płaski zeskok. To powodowało bardzo trudne i ciężkie lądowanie. Ustaliliśmy z Wnukiem: – Skaczemy ostrożnie, by nie stracić w razie upadku punktów, bo mamy szansę na dwa pierwsze miejsca! Ale on był młodszy i poszedł na całego i wygrał kombinację norweską. Polskie gazety sportowe donosiły: - W okresie niepowodzeń zakopiańskich narciarzy, ze specjalną przyjemnością notujemy sukces akademików na ich światowych mistrzostwach. Raz już mieliśmy tu najwyższy tytuł w kombinacji norweskiej. Dzisiaj sukces jest podwójny, gdyż dwa pierwsze miejsca zajęli Wnuk i Orlewicz. Polska ma więc akademickiego mistrza świata. Na rozdaniu nagród doszło do zabawnej sytuacji, na zdjęciu widać dwóch Polaków stojących na podium, gdyż trzeci Norweg spóźnił się na rozdanie nagród (według innej wersji musiał wyjechać z Lillehammer). Być może było mu też trochę wstyd, że u siebie, w Norwegii, przegrał z Polakami (). To był ostatni przedwojenny start Mieczysława Wnuka. Potem wybuchła II wojna światowa, a jak jej początek, pierwsze dni września 1939 r. wspominał Mieczysław Wnuk: - Wczesnym rankiem 1 września zostałem obudzony odgłosem samolotu lecącego nad naszym domem. Wyskoczyłem z łóżka, narzuciłem jakieś ubranie i wybiegłem na ulicę, gdzie już się zebrał tłum sąsiadów. Kilka minut później polskie radio zaczęło nadawać wiadomości: oddziały niemieckie przekroczyły naszą granicę i polscy żołnierze odpierają ich ataki. Około 8 rano pojawił się na ulicy biegnący od strony wsi Kościelisko góral, krzycząc, że niemieccy żołnierze palą domy i zabijają niewinnych ludzi w Czarnym Dunajcu, około 30 km na zachód od Zakopanego. Zapanowała konsternacja . Wnuk zaplanował, by z kolegami udać się do punktu mobilizacyjnego, a następnie wziąć udział w walkach z Niemcami. Po zakończonej klęską kampanii wrześniowej 1939 r. Wnuk postanowił walczyć dalej i udać się na Węgry. Tak opisuje jedno z tatrzańskich przejść zimą na nartach przez Tatry w drodze na Węgry:
Jechałem dalej w kierunku Doliny Kościeliskiej i ponownie zacząłem długą wspinaczkę do granicy. Znałem góry bardzo dobrze i nawet w samotności i ciszy nocy nie były dla mnie straszne. Koncentrowałem się na unikaniu niemieckich patroli, od których – co wiedziałem – w tej wąskiej dolinie nie będzie ucieczki. Myślałem o bracie w więzieniu i również o tym, że prawdopodobnie ratuję sobie własne życie, zostawiając rodzinę w niebezpieczeństwie. Mój trening w narciarstwie biegowym bardzo mi się przydał i pomógł szybko posuwać się w górę doliny. Ominąłem szałas na Hali Pysznej i szedłem nieprzerwanie aż do przełęczy, którą pokonałem najpierw z przyjaciółmi niespełna dwa tygodnie wcześniej. O świcie byłem na granicy. Zjeżdżałem na nartach bardzo ostrożnie w dół, wiedząc, że jeśli upadłbym i złamałbym jakąś kończynę, nie miałbym znikąd pomocy, a jeszcze będąc lekko ubranym, mógłbym umrzeć z zimna. Około dziesiątej rano dotarłem do bezpiecznego domu w Vychodnej, gdzie zatrzymałem się na odpoczynek do około siedemnastej. Następnie wsiadłem do pociągu jadącego do Kysak. Tym razem zabrałem z sobą narty, wiedząc, że tam jest głęboki śnieg, a poza tym z nartami wyglądałem jak ktoś z mieszkańców lub turysta .
Potem Wnuk przedostał się do polskiej armii we Francji. Po klęsce Francji nie wyjechał jednak z okupowanego kraju, lecz zaczął startować w licznych zawodach narciarskich w rejonie Chamonix.
„Groupe skier des Etudients Polonais” - czyli Polacy we Francji
Po klęsce Francji spora grupa zakopiańskich narciarzy znalazła się w okolicach Grenoble, byli to, między innymi: bracia Rzegocińscy, Bałukowie, Kuliński, Biernacki, Józef Szczepaniak i Mieczysław Wnuk. Przy CAF (Club Alpin Francais) zawiązali rychło „Groupe skier des Etudients Polonais” – grupę polskich studentów-narciarzy, co, jak podaje Kapeniak, pozwalało im na starty w zawodach narciarskich. W styczniu 1941 r. nasza grupa „studencka” wystartowała w slalomie w Lans. Na ponad 50 zawodników najlepszy okazał się Józef Szczepaniak, drugi był Wnuk, a w pierwszej dziesiątce znalazło się czterech Polaków. Biorąc pod uwagę poziom narciarstwa alpejskiego we Francji, który był bardzo wysoki, ten wynik należy uznać za spory sukces. W miejscowości Villard, na kolejnych zawodach narciarskich, tym razem w biegach narciarskich, najlepszy okazał się Wnuk, a w biegu zjazdowym wygrał ex aequo z Żegocińskim. Tak więc Polacy z Zakopanego, przedwojenne „Tatrzańskie diabły”, pokazały we Francji przysłowiowy „lwi pazur” już po raz drugi. Dobra passa „studentów” trwała nadal. Na marcowych zawodach CAF w Requin de Chamrousse najszybszy okazał się Szczepaniak, pobił byłego zwycięzcę tych zawodów Andre Jeanneta, warto dodać – byłego mistrza Francji w skokach i kombinacji klasycznej. W slalomie Bałuk był trzeci, a w kombinacji alpejskiej Szczepaniak drugi za Francuzem J. Blaue . W zawodach w skokach narciarskich „Grand Prix des Aloes” Szczepaniak był drugi za słynnym narciarzem, mistrzem Francji, Jamesem Couttetem. Potem grupa studencka uległa następnie rozpadowi: Szczepaniak osiadł na stałe w Chamonix pod Mont Blanc, stając się członkiem miejscowego ruchu oporu, mając w związku z tym wiele niesamowitych przygód , Żegociński i reszta grupy pozostała w Grenoble. W 1942 r. Wnuk na zawodach w Autrans zajął w skokach trzecie miejsce, a Żegociński piąte. W slalomie Wnuk był pierwszy, a jego kolega drugi. Okręg Grenoble postanowił wówczas zaangażować Wnuka jako trenera skoków narciarskich i biegów. Wnuk mógł jako trener nadal startować w zawodach narciarskich i czynił to z dobrymi wynikami.
Także wiele ciekawostek związanych z wojennymi losami zakopiańskich narciarzy opisał Józef Kapeniak: - Nagle Okręg Grenoble Federacji Francuskiej angażuje Wnuka na trenera skoków i biegów. Trener bierze udział w różnych mistrzostwach okręgu Grenoble. I tak w Alp d'Huez Wnuk zajął drugie miejsce w skokach, po byłym mistrzu Francji W. Jeandelu. Później w Chamonix na wielkiej skoczni, w walce z francuską czołówką Szczepaniak z najdłuższym skokiem dnia, 61 metrów, uplasował się na drugim miejscu, tuż za sławnym Couttetem. Wnuk był piąty, ze skokami po 56 metrów. Mała ciekawostka z tego konkursu: Alpy Francuskie były w tym czasie okupowane przez włoską armię. W konkursie brali również udział żołnierze włoscy. Również Włoch zapowiadał skoczków. Przy nazwiskach polskich zawodników dodawał „Polotne”, co wywoływało oklaski tak publiczności francuskiej, jak i żołnierzy włoskich, lecz stwarzało niebezpieczeństwo, że sprawą tą mogą zając się władze okupacyjne. Może dlatego nie dopuszczono Polaków do akademickich mistrzostw Francji, choć w poprzednich zimach brali w nich udział. Jedynie Wnuk został dopuszczony do biegu sztafetowego w narciarskich mistrzostwach Francji w barwach okręgu Dauphine. Przy równoczesnym starcie dwunastu, pierwszy na wspólny tor wbiegł Wnuk, a tuż za nim Francuz Gindze, który poprzedniego dnia wygrał „osiemnastkę”. Po zażartej walce Wnuk wygrał etap z przewagą dwóch sekund . Potem wygrał zawody Grand Prix des Aloes w biegu na 15 km, w skokach czwarty, a osiągnął też pierwsze miejsce w kombinacji norweskiej, w alpejskiej był czwarty. W 1943 r. startował w Grand Prix de la Legion de Briangou, gdzie wygrał skoki, bieg i kombinację norweską, pozostawiając w pobitym polu tak dobrych francuskich narciarzy, jak: Bozon, Masson, Schmidt, Cottage i wielu innych. W kombinacji alpejskiej zajął trzecie miejsce.
Tacy ludzie jak Mieczysław Wnuk byli gorącymi patriotami i tego właśnie wątku, patriotycznego, nie może zabraknąć w mojej opowieści. Następnie przez Hiszpanię i Portugalię Wnuk dostał się do Wielkiej Brytanii, a następnie przedostał się do Stanów Zjednoczonych. Mieszkał z rodziną w Trenton (w stanie New Jersey w Stanach Zjednoczonych). Ukazały się drukiem wspomnienia Mieczysława Wnuka z jego kariery sportowej, ale i wojskowej (opisana została w niej szczegółowo kampania wrześniowa 1939 r. na Podhalu, kampania i odyseja wojenna Wnuka na terenie Portugalii i Francji). Książka „Z Kościeliskiej do Anglii: wojenna tułaczka”, wydana w 2006 r. jest cennym źródłem historycznym do historii Wnuka i do losów polskich żołnierzy-narciarzy na terenie Francji . Jest to książka o wiecznie uśmiechniętym skoczku z Zakopanego, o kolejnym z „tatrzańskich diabłów”. W książce w sposób niezwykle ciekawy i z humorem zostały opisane wojenne wspomnienia Mieczysława Wnuka. Wnuk po raz pierwszy po wojnie powrócił do Zakopanego w 1974 r. Spotkał się tam ze swoją rodziną, a następnie jeszcze kilkakrotnie ze swoimi synami bywał w Zakopanem (po raz ostatni w 1987). Zmarł 20 kwietnia 2010 r. Odszedł jeszcze jeden przedstawiciel pokolenia, które zostało wychowane w atmosferze gorącego patriotyzmu, a odwagi i fantazji starczyło mu nie tylko na narciarskie szusy... Łączymy się w bólu z jego Rodziną, bo Zakopane pamięta... a stara góralska nuta „Krywaniu, Krywaniu wysoki” niech z Zakopanego zabrzmi mocno nad grobem syna naszej skalnej ziemi.
Mieczysław Wnuk - wyniki sportowe: akademicki mistrz świata w kombinacji norweskiej z Trondheim/Lillehammer (1939)., mistrz Polski w tej konkurencji (1938), czterokrotny wicemistrz kraju: na 18 km (1938), i w sztafecie 4. razy 10 km (1937-1939), uczestnik Mistrzostw Świata FIS: 1938 – Lahti – 21. kombinacja klasyczna, 8. sztafeta, MŚ 1939 Zakopane: 59 w biegu na 18 km do kombinacji norweskiej z czasem 1.16,54, 8. w kombinacji norweskiej.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów: Wojciecha Szatkowskiego (Muzeum Tatrzańskie), Mariana Woyny-Orlewicza i rodziny Wnuków.