Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Olimpiada w Tatrach

Myślę, że stać nas na taki wydatek

Fot. Polski Związek NarciarstwaRozmowa z Apoloniuszem Tajnerem, prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, byłym trenerem Reprezentacji Polski w skokach narciarskich.

- Powiedział Pan podczas Międzynarodowego Forum Górskiego, że organizacja igrzysk olimpijskich musi być celem narodowym, a nie regionalnym. Co Pan przez to rozumie i jak tę deklarację przełożyć na praktyczną organizację igrzysk?

- Igrzyska olimpijskie to jest tak duża impreza, że wszędzie, na całym świecie jest to cel narodowy. Nie jest możliwe, aby organizacja igrzysk przebiegła na szczeblu regionalnym. Zaangażowanie rządu i wielu innych instytucji jest niezbędne, stąd to powinien być cel narodowy, gdyż jest to naprawdę duże zadanie. Mistrzostwa Świata w poszczególnych dyscyplinach sportu to już jest duże zadanie, ale mogłoby jeszcze być określane jako regionalne. Natomiast igrzyska olimpijskie to najwyższe wydarzenie sportowe, rozgrywane tylko raz na cztery lata. Jest zatem oczywiste, że wszyscy muszą się zaangażować w ich organizację.

- Dlaczego to właśnie Kraków, a nie na przykład Zakopane, będzie ubiegał się o status miasta-gospodarza igrzysk?

- Starania o organizację igrzysk są inicjatywą Krakowa. Każde igrzyska olimpijskie, a przynajmniej ich zdecydowana większość, są w praktyce oparte o duże miasto. Zakopane już przechodziło taką próbę, bodajże w 1998 roku rozpoczęło starania o organizację igrzysk w 2006 roku, ale skończyły się one niepowodzeniem. Może to było jednak za wcześnie, poza tym generalnie to była lokalna inicjatywa i poparcie rządu dla niej było raczej formalne. Niestety, bez wsparcia rządu, ale takiego prawdziwego zaangażowania się rządu w tę inicjatywę, trudno mieć nadzieję na sukces. Natomiast Kraków jest przedstawicielem regionu, całej Małopolski, i zdecydowanie może liczyć na takie wsparcie, dzięki czemu ma zdecydowanie większe szanse niż Zakopane. W tej chwili tak jest już postanowione.

- Które konkurencje mogłyby rozgrywać się w Krakowie, a które w Zakopanem i innych częściach Małopolski?

- W Krakowie rozgrywałyby się praktycznie wszystkie konkurencje lodowe, począwszy od łyżwiarstwa szybkiego. Częściowo również hokej na lodzie – tutaj jednak współpracowalibyśmy również ze Słowacją. Jeśli chodzi o curling i pozostałe konkurencje łyżwiarskie, trzeba by również korzystać z lodowisk w pobliżu Krakowa, ale do samego miasta nienależących. Część infrastruktury sportowej musiałaby zostać dobudowana, na przykład kryty w pełni tor łyżwiarski musiałby powstać w pobliżu Krakowa. Jeżeli chodzi o saneczki, w tej chwili najbardziej realną propozycją jest Arłamów w okolicy Ustrzyk Górnych i Dolnych, w Bieszczadach. Jest tam lotnisko, dlatego połączenie byłoby dość dobre. Mówiło się o Krynicy, ale ta inicjatywa w tej chwili nie jest brana pod uwagę, wspominane były również Myślenice i Karpacz, ale obecnie wygląda na to, że Arłamów jest najbardziej prawdopodobny. Dodatkowym plusem jest fakt, że w Arłamowie kapitał prywatny jest zaangażowany w wybudowanie takiego toru. Jeżeli chodzi o konkurencje narciarskie to klasyczne wszystkie rozgrywałyby się w Zakopanem, ta decyzja przychodzi naturalnie. Zresztą starania Zakopanego o organizację mistrzostw świata pozwoliły tamtejszą infrastrukturę poznać i już wiemy dokładnie, co należy jeszcze zrobić, aby wszystkie obiekty uzyskały licencję Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Przeprowadzenie konkurencji alpejskich widzielibyśmy po stronie słowackiej. Z tego co wiem, chociaż nie chciałbym się na razie autorytatywnie wypowiadać, część konkurencji freestylowych, w tym snowboard, byłaby przewidziana w okolicach Białki albo Bukowiny Tatrzańskiej. Te plany są jednak na razie zmienne. Co jakiś czas spotykamy się i te informacje są uaktualniane, dlatego na ten moment nie jestem pewien szczegółów.


- A jak układa się współpraca ze Słowakami?

- Słowacy są zainteresowani, przyjechali do Krakowa już dwukrotnie, spotkaliśmy się w szerszym gronie, ale wiem, że grupy robocze też cały czas współpracują ze sobą. Myślę, że wspólna organizacja igrzysk to jest dobry pomysł, szczególnie dla tej części Europy. Współpraca dwóch krajów przy organizacji jednych igrzysk olimpijskich wpisuje się również w model Unii Europejskiej, w tendencję, aby się integrować i współpracować. W zasadzie jesteśmy teraz jednym wielkim europejskim państwem i dzięki temu możemy podjąć taką współpracę. Również przepisy MKOl na to pozwalają.

- Czy Polska poradzi sobie z finansowym ciężarem organizacji igrzysk?


- Myślę, że stać nas na taki wydatek. Zorganizowaliśmy Euro 2012, a to był naprawdę duży wydatek finansowy. Nie wiem, czy igrzyska byłyby większym, trudno mi powiedzieć. Mogę jedynie wnioskować z doświadczenia i z tego co słyszymy, na przykład w Soczi realizowane są inwestycje na 50 mld dolarów, wcześniej docierały do nas informacje o Pyeong-Chang czy Vancouver. Nie jestem w stanie powiedzieć, jakich dokładnie środków finansowych by to wymagało, ale na pewno można liczyć na poważne poparcie MKOl. Tak wygląda system organizacji igrzysk olimpijskich - MKOl dofinansowuje dość sporo. Jak dokładnie będzie to wyglądało w 2022 roku trudno teraz wnioskować, być może to dofinansowanie będzie nawet większe. Tym niemniej, Polska musiałaby trochę dołożyć. Najwięcej kosztowałoby wybudowanie całej potrzebnej infrastruktury. Trudno mi w tej chwili ocenić nasze szanse, myślę, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia one istnieją. Jednak sama idea zorganizowania igrzysk jest już ważna, bo pociąga za sobą aktywizacja ludzi, zespołów, związków sportowych, dzięki niej przeprowadzamy również weryfikację stanu posiadania i potrzeb, które trzeba spełnić, żeby taką imprezę organizować. Przy okazji będzie też wiadomo, jakie potrzeby mają poszczególne związki sportowe w zakresie całości infrastruktury. I choćby nawet nasza kandydatura nie przeszła, to jest już dużo, przy tej okazji wiele rzeczy się zrobi. Do tych wszystkich kosztów dochodzi oczywiście jeszcze infrastruktura krajowa, czyli poprawa dróg, lotnisk i tak dalej, wszystko to jest związane z igrzyskami. Będą to oczywiście spore koszty, ale z drugiej strony wiele zostanie zrobione i to zostanie w kraju.



- Największym problemem było powołanie spółki organizatora, tak aby można było ją zasilać rządowymi środkami finansowymi, środkami publicznymi. Te środki zostaną przeznaczone na wszelkie zabiegi związane z kalendarium i przygotowaniami do igrzysk, między innymi przygotowaniem dokumentacji, ale także wieloma innymi sprawami. Już na tym etapie są to dosyć wysokie koszty. Nie jestem pewien, jak to wygląda dokładnie w tej chwili, ale kalendarium związane z przygotowaniami jest dość ostre i tego czasu zostało mało, aby poczynić wszelkie kroki niezbędne do rozpatrzenia naszej kandydatury.

- Które inwestycje należałoby przeprowadzić w pierwszym rzędzie, od czego zacząć?

- Przede wszystkim, ważna sprawa to weryfikacja obiektów sportowych dla poszczególnych dyscyplin. Poza tym myślę, że na razie trzeba przede wszystkim spełniać kroki aplikacyjne. Przerabialiśmy to już przy mistrzostwach świata w Zakopanem, a teraz temat jest oczywiście jeszcze większy. Jeżeli zmieścimy się w czasie ze wszystkimi krokami dotyczącymi aplikacji do igrzysk olimpijskich i nasza kandydatura zostanie przyjęta, a potem również rozpatrzona, to do tego momentu należy robić weryfikację obiektów, ale jeszcze nie pora na to, żeby je budować. Chociaż na przykład w zakresie narciarstwa, staramy się o poprawę średniej krokwi i COS już to zadanie przyjął do realizacji. Trzeba będzie zrobić gruntową przebudowę, dobudować całą kolejkę, a potem również przebudować dwie mniejsze skocznie, to są już stare obiekty. Wszystko to można zrobić przy okazji modernizacji średniej krokwi, bo te mniejsze skocznie wymagają również mniejszych nakładów finansowych. Ten temat jest dla nas bieżący bez względu na igrzyska, bo być może Zakopane za kolejne dwa lata znów przystąpi do aplikacji o mistrzostwa świata. Potrzebne oczywiście są również trasy biegowe po stronie wschodniej. Trzeba będzie wejść na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego, ale z tego co wiem, dyrektor Skawiński i rada naukowa TPN są pozytywnie ustosunkowani, spotykaliśmy się już i rozmawialiśmy na ten temat. Pojawia się również pytanie o to kto będzie je finansował, kiedy już powstaną projekty, gdyż jest to własność i teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Myślę jednak, że to jest wszystko do rozwiązania, gdyby tylko udało nam się tę imprezę pozyskać. Na razie w związku z naszą kandydaturą staramy się te problemy rozwiązywać.

- Dlaczego Polsce i polskim władzom powinno zależeć na tym, żeby igrzyska olimpijskie zorganizować?

- Igrzyska olimpijskie dla miejsc, w których się rozgrywają to ogromna promocja na cały świat. Jest to potężne zadanie, ale także szansa na rozwój infrastrukturalny. Środki zewnętrzne również by do Polski napłynęły, ale przede wszystkim kluczowa jest tutaj promocja. Promocja i rozwój. Wybudowanych zostanie wiele obiektów i to ze środków publicznych. A dla Małopolski to byłaby już zupełnie kapitalna sprawa.

- Dziękuję za rozmowę!

Aleksandra Wojtaszek