Menu

Współpraca

Zaloguj się

Jeżeli nie posiadasz jeszcze konta w naszym serwisie, zarejestruj się już teraz.
Zapomniałeś hasło? Kliknij tutaj.

Artykuły

Józef Uznański

Dodano: Wtorek, 22 wrzesień 2009 / Ilość wyświetleń: 3701Należy do tych postaci, które są szczególnie związane z dziejami Tatr a w szczególności historią Kasprowego. Jest to jednak akurat w jego przypadku związek szczególny, gdyż to właśnie on wykonał w czasie okupacji hitlerowskiej słynny skok z wagonika kolejki do Żlebu pod Palcem. Mowa o Józefie Uznańskim.

Mimo upływu czasu nadal jest w znakomitej formie, a o takich jak on mówi się powszechnie, że to "przedwojenny dobry, materiał". Urodził się 30 marca 1924 r. w Zakopanem. Tu wzrastał w atmosferze sportowego wyczynu, zawodów FIS w 1929 i 1939 r. i wielkich narciarzy polskich, którzy zawsze bardzo mu imponowali: Stanisława Marusarza, jego siostry Heleny, Zosi Stopki-Olesiak, Jana Kuli, Bronisława Czecha i wielu innych. Rychło i on poszedł w ich ślady. Już jako niespełna 16-latek startował w Mistrzostwach Polski na nieistniejącej już dzisiaj trasie FIS I. Pamięta doskonale to uczucie: przypinanie numerka startowego, pierwsze metry, ostre trawersy trasy i wreszcie ten trudny, niesłychanie długi szus poniżej Myślenickich Turni, gdzie wielu polskich alpejczyków miało ciężkie upadki i metę na Goryczkowych Rówienkach. Dzisiaj ta trasa, podobnie jak słynna ongiś "dwójka" (trasa FIS II) zarosła, jak mówią górale, hrubym świerkowym lasem. Skakał też na Wielkiej Krokwi. Te przedwojenne lata startów, treningów i zabawy w "białe szaleństwo" przerwał wybuch wojny. W Zakopanem pojawili się Niemcy i wszystko się zmieniło. Nawet na nartach nie wolno było jeździć, a jeśli już to na krótkich.

W czasie II wojny światowej, jadąc kolejką na Kasprowy, dowiedział się od kolejarza, że na górnym peronie już czekają na niego gestapowcy. Wiedział, że jedynym ratunkiem przed wpadnięciem w ręce Niemców jest skok z kolejki. Miał ze sobą narty. Decyzja była szybka jak błysk stali zbójnickiego noża. Trzeba uciekać! Spojrzał na narty. Zaczął coś przy nich majstrować i udawać, że przymierza je w wagoniku jadącej kolejki. Założył narty na nogi. Wagonik kolejki zwalniał przed wjazdem na górny peron i to był moment decydujący. Kolejarz otworzył drzwi na zewnątrz, a Uznański, przygotowany wcześniej, wykonał skok z kolejki do diabelnie stromego Żlebu pod Palcem, który znał z wiosennych treningów ze znanym polskim narciarzem z lat trzydziestych, Bronisławem Czechem. Skok się udał - ustał i długimi skrętami ruszył w dół do Doliny Suchej Kasprowej. Niemcy czegoś takiego się nie spodziewali i nie zdążyli nawet otworzyć ognia do odważnego polskiego narciarza. Na dole emocje go trochę opuściły, nerwy się uspokoiły, i ruszył do góry na Uhrocie Kasprowe a stamtąd na Liliowe i na południową stronę Tatr. Ten skok Uznańskiego z kolejki przeszedł już do tatrzańskiej legendy i do dzisiaj budzi emocje.

Po wojnie powrócił do nart i spraw tatrzańskich. Od 1957 r. był ratownikiem tatrzańskim, taternikiem, członkiem Klubu Wysokogórskiego w Zakopanem, a także instruktorem narciarskim PZN, a z czasem także przewodnikiem tatrzańskim. W polskim ratownictwie tatrzańskim wykonał jako pierwszy długie zjazdy z pomocą zestawu alpejskiego (Grammingera) wschodnią ścianą Mięguszowieckiego Szczytu, północno-wschodnią ścianą Kazalnicy Mięguszowieckiej itd. Zasłynął także z tego, że jako pierwszy w Tatrach Polskich trenował psa do akcji ratunkowych, a w szczególności do wypraw lawinowych i przez wiele lat należał do najbardziej aktywnych ratowników Grupy Tatrzańskiej GOPR. Nadal z wielkim zaangażowaniem i pasją opowiada o tym co spotkało go w górach, a zwłaszcza o skoku z wagonika kolejki - skoku - który uratował mu życie...