Menu
- Artykuły
- Ludzie
- Szlaki
- Zobacz trasy narciarskie
- Profile
- Prywatyzacja PKL - opinie
- Olimpiada w Tatrach - opinie
- Konkursy
- Galeria zdjęć
- Filmy
- Pogoda
Współpraca
Zaloguj się
Artykuły
Kochana kolejka to była
Dodano: Poniedziałek, 31 maj 2010 / Ilość wyświetleń: 2986Ryszard Gronczak na kolejce przepracował 45 lat, w tym 25 lat jako mechanik główny. Obecnie na zasłużonej emeryturze. Niezwykle skromny, pogodny. Przez lata swojej pracy poznał kolejkę jak nikt. Dziś mówi, że przez te wszystkie lata nigdy nie chciał zamienić swojej pracy na żadną inną.- Kiedy i w jaki sposób trafił pan do pracy na kolejce?
- Po prostu urodziłem się w Kuźnicach, wychowałem się koło kolejki. Po szkole 7 miesięcy pracowałem w kombinacie skórzanym w Nowym Targu, ale ta praca mi nie odpowiadała i wróciłem po prostu do Kuźnic, na stare śmieci. Znałem kierownika, on też Kuźnicach mieszkał, prosił mnie: - Przyjdź Rysiek. I zacząłem pracować w 1962 roku.
- Przepracował pan na kolejce 45 lat?
- Tak, od 1962 do 2008 roku. 15 stycznia 1008 roku przeszedłem na emeryturę ze względu na zły stan zdrowia, bo kręgosłup mi wysiadł. W tych latach przeszedłem przez wszystkie szczeble: od robotnika, konduktora, maszynisty a skończyłem na mechaniku głównym. Mechanikiem byłem ponad 25 lat.
- Na czym polegała pana praca?
- Mechanik odpowiada za stan techniczny kolei linowej. Codziennie sprawdza urządzenia, bada hamulce, robi kontrolę tygodniową, potem rewizję miesięczną, bada hamulce, wykonuje próby pod obciążeniem. I odpowiada się za ludzi, kieruje się ludźmi
- To był duży zespół?
- Ok. 15 osób, jeśli chodzi o kolej główną, bo są 3 koleje - jeszcze Gąsienicowa i Goryczkowa.
- To była odpowiedzialna praca... sprawdzanie hamulców, stanu technicznego, jak to wszystko w praktyce wyglądało?
- Jechało się i hamowało się. Sprawdzało się wszystko hamulce: ruchowy, ręczny, główny.
-Czy przez ten czas, gdy był pan mechanikiem głównym, wydarzyły się jakieś niebezpieczne sytuacje?
- Niebezpieczne to nie, nie było na kolejce nigdy żadnego wypadku. Zdarzały się poślizgi lin albo w zimie oszronienie, zalodzenie lin. Raz wagon spod Kasprowego cofnęło całkowicie do Myślenickich Turni.
- Z ludźmi?
- Z ludźmi.
- Na dużej prędkości?
- Z pewnością była większa niż normalna. Konduktor zerwał hamulec awaryjny i wagon się zatrzymał przed Myślenickimi Turniami. Gdyby nie ściągnął hamulca, to by poszedł na dół.
- Pasażerowie przestraszyli się? Oni pewnie nie wiedzieli.
- Wiedzieli, wiedzieli, skoro byli pod Kasprowym a znaleźli się na Myślenickich Turniach. Prawie śniadanie jadłem, patrzę: wagony stoją...Na linie była jedna szklanka.
- Co się robiło z zalodzonymi linami?
- Brało się szczotki, czyściło się, ale nie było się w stanie przeczyścić wszystkiego. W tej chwili na nowej kolei nie ma prawa być zalodzenia, inna jest konstrukcja. Ale kochana kolejka to była.
- Nie myślał pan nigdy, żeby zmienić pracę?
- Nigdy w życiu.
- Na którą pan chodził do pracy?
- W lecie chodziliśmy na 6. Był okres, że wolno było po 14 godzin robić, potem przepis wszedł, że 12 godzin. Zimą na wpół do 7 się chodziło, a kolejka ruszała o wpół do 8.
- Gdzie pan pracował na dole, górze?
- Wszędzie i odpowiedzialność była wszędzie.
- Teraz, na nowej kolejce, nie trzeba tylu ludzi.
- W tej chwili nie ma już palaczy, wszystko na prąd jest. A wtedy wszędzie koks trza było wywieźć. Jeśli chodzi o Kasprowy, to 70 ton, do obserwatorium ? 40 ton, na Myślenickie Turnie ? 40. To wszystko w nocy robiliśmy. Koks pakowało się w paczki, po 12 ? 14 paczek pakowało się do wagonu, ile się zmieściło.
- Co jeszcze wożono kolejką?
Wodę. Teraz jest pod spodem zbiornik. Wtenczas wciągało się zbiornik do wagonu i nalewało się 2 kubiki. Piasek, cement, żywność do restauracji też się woziło.
- Co pan najbardziej lubił w pracy na kolejce?
- Remonty lubiłem. Wszystko się sprawdzało, żeby było dobrze, żeby cały sezon bezpiecznie przejeździć. Wszystko sami robiliśmy.
- Jak było ze sprzętem? Czy można było kupić zapasowe części? To były trudne lata. A to wysoko musiało mieć chyba atest?
- To były części niemieckie. Dopóki było DDR, to się kupowało części, a potem był kłopot, u nas zaczęło się dorabiać.
- Jak się zmieniał sprzęt na przestrzeni tych lat, gdy pracował pan na kolejce?
- Jak zmieniał się sprzęt ? to zobaczyłem dopiero przy budowie tej nowej kolejki, jak to wszystko jest zmechanizowane. Myśmy to byli... po prostu jak z czasów kamieniał łupanego...
- Jak pan ocenia ? dobrze, że zmieniono kolejkę?
- To już dłużej nie mogło być, zmęczenie materiału. Ale z łezką w oku się wspomina. Raz jechałem tą nową. Tam wszystko komputery prowadzą. A w starej - człowiek!
-Jak pan wspomina lata pracy?
- Dobrze się pracowało. Nie byłem człowiekiem konfliktowym. Z kierownictwem w zgodzie żyłem, jak trzeba było przyjść, to przychodziłem, patrzyłem, żeby jak najszybciej ruszyć, o to chodziło, żeby bezpiecznie wszystko szybko działało...